Grzesiek_-_ |
Wysłany: Pon 12:18, 11 Lut 2008 Temat postu: |
|
I jeszcze takie opowiadanie Dawida Hallmanna o gen. Bułak-Bałachowiczu:
Cytat: |
BUAK.
Pojawił się nagle, na początku listopada 1920. Miejscowi wieśniacy nazywali go buak. Mówili, że grasuje w pobliskim lesie, że jest gorszy niż strzyga i że żywi się głównie bolszewikami. Jednemu oficerowi Armii Czerwonej radzili: "Nie wchodźcie panie do tego lasu, boć żaden kriasnyjarmieniec jeszcze stamtąd żywy nie wyszedł." Oficer nie posłuchał i ślad po nim zaginął.
Wkrótce stało się o nim głośno na Białorusi. W ciągu tygodnia buak pożarł blisko 1000 bolszewików. Żywych świadków próżno było szukać. Z wyjątkiem tych dwóch. Obaj uszli z życiem. Jednakże ich relacje znacznie różniły się od siebie.
Pierwszy - Sasza - mówił: To diabeł wcielony. Cały jest kosmaty, czarny jak smoła i cuchnie od niego siarką. A oczy! Wyłupiaste i wielkie jak jaja. Ale to nie wszystko towarzysze, wzrok tego potwora zabija! Tylko spojrzał na naszego dowódcę - towarzysza Antonova i towarzysz dowódca padł martwy, zupełnie bez życia. Cała kompania zaczęła uciekać. Ale ten stwór jest diabelsko szybki. Zamiast nóg ma kopyta. Do tego siłę stu koni.
Niestety na pytanie dlaczego ocalał, Sasza nie potrafił odpowiedzieć.
Drugi - Dimitrij - twierdził, że buak jest wielki niczym dąb, ma błoniaste skrzydła, czerwone oczy, żęby jak noże, pazury jak sztylety. Jego skóra pokryta jest łuską, częściowo sierścią. Rzuca się na swoje ofiary, wysysa im krew i wyżera wnętrzności. Tak oto buak pożarł całą kompanię strzelca Dimitrija. Jemu samemu udało się ocalić skórę, bo udawał trupa.
Sasza i Dimitrij mieli szczęście - uniknęli śmierci z rąk buaka. Ale w Armii Czerwonej wszak nie może tak być, że są równi i równiejsi. Dlatego też nie czekano długo i rozstrzelano obu za głoszenie kontrrewolucyjnych poglądów. Mimo to wśród prostych żołnierzy zaczęły krążyć wieści, że buak to legendarny sługa Czarnoboga, dowódcą piekielnych armii, który zamieszkuje podziemia. No i nikt już do lasu nie chciał wchodzić. Nawet gdy za plecami postawiono oficera z naganem.
Jeden NKWDzista - Ivan Czernov - odważył się. Zebrał oddział i wlazł. Las szumiał złowieszczo. Wiatr grał na nagich gałęziach drzew. Szli i szli. Gdy nagle usłyszeli niepokojący dźwięk. Bliżej. Coraz bliżej. Konie?
Dziesiątki jeźdźców. Zaatakowali ze wszystkich stron. Ich dowódca ze spokojem wydawał komendy. Wyglądał dumnie. Zarost porządnie przystrzyżony. Na głowie czapka z orłem. To nie był czerwonoarmista. O, k...! - pomyślał Ivan Czernow. To Bułak-Bałachowicz, "Batka", generał, ataman chłopskich i partyzanckich oddziałów, głośny pogromca Niemców i bolszewików! NKWDzista rozpoznał go. Wiele o nim słyszał. Buak... Wszystko jasne!
Swoim odkryciem jednak Ivan Czernov z nikim się nie podzielił. Padł martwy, "pożarty" przez buaka. Jak tysiące innych bolszewików, którzy spotkali go na swojej drodze.
|
|
|
Grzesiek_-_ |
Wysłany: Pon 1:52, 11 Lut 2008 Temat postu: Gen. Stanisław Bułak-Bałachowicz |
|
Witam!
W tym roku przypada 125 rocznica urodzin gen. Bułak-Bałachowicza, dowódcy m.in. konnych oddziałów partyzanckich, jednej z najbardziej kontrowersyjnych postaci wojny polsko-bolszewickiej. Są jakies obchody organizowane, a nawet Dawid Hallmann ma o nim piosenkę nagrać. Słuszna idea, w końcu jest przywracana pamięć o ludziach zasłużonych w walce z bolszewizmem. Moim zdaniem powinno się jednak chociaż wspomnieć że nie był postacią idealną. Tak samo z resztą z Józefem Piłsudskim i wieloma innymi wybitnymi osobami. Bohaterowie sa po to, by brać z nich przykład. Uważam, że łatwiej brać przykład z ludzi, o których złych stronach się trochę wie, są wtedy bardziej "ludzcy".
Trochę o Gen. Byłak-Bałachowiczu:
http://raberg.webpark.pl/general.html
http://general.blox.pl/html
I relacje ludzi, którzy mieli z nim styczność:
Płk Jozef Jaklicz (dowódca 25 pp):
Cytat: | (...)Dwie doby piłem z generałem Bałachowiczem. Jest to człowiek bez ideologii, zbój i morderca i takich samych ma towarzyszy-podkomendnych. Jest to dywizja, która swego czasu przeszła na naszą stronę, składająca się z Rosjan, Szwedówm Finów. Nie znają pardonu i przypominają barbarzyńców... Przy mnie rzucali mu pod nogi (Batce, jak go nazywają) głowy bolszewików ścięte szablami. Jeśli coś mu się nie podoba u jego oficerów lub żołnierzy, to osobiście ich strzela przed frontem lub każe się samym wieszać. Spełniają to bez oporu, patrzą mu w oczy jak psy.(...) |
Por. Stanisław Lis-Błoński (polski oficer łącznikowy w Grupie gen. Stanisława Bułak-Bałachowicza):
Cytat: | Było około północy. Otrzymuję meldunek od straży przedniej, że w Krymnie ludność przygotowała się, aby nasz przyjąć chlebem i solą. Ludność ta, to miejscowy rewkom, wojenny komitet rewolucyjny, z prezesem i wiceprezesem na czele. Było tam, jak się później okazało, około trzystu osób różnej płci. Oczywiście, wszyscy prawie bez wyjątku "kruczowłosi", z orlimi włosami.
Powitanie to i przyjęcie, które dla nas przygotowanom nie były przeznaczone dla Grupy generała Bałachowicza. Ludność myślała, że maszerują oddziały "baćki lejby Trockiego". (...)
I to, gdy wjechaliśmy na rynek Krymna, tuż obok drewnianego krzyża ustawiła się delegacja, złożona z przesa rewkomu, jego zastępcy i kilkuset innych miejscowych obywateli. Prezes rewkomu trzymał jakąś tacę, a na niej chleb. Podając mi ten dar zaczął przemawiać w imieniu miejscowego komitetu rewolucyjnego. Witał "nasze" wojska jako zwycięską armię trockiego, która niesie wyzwolenie masie pracującej całego świata. Składając chołd, oddaje chleb, którego jak oświadczył, wojska rewolucyjne będą miały pod dostatkiem na ziemiach "białej Polski". Wreszcie szczegółowo poinformował nas o sytuacji. (...) Mówił dalej, że zamordowali oni kilku "bandyckich" żołnierzy z "białej, polskiej armii". (...)
Ten specyficzny, tak wyczerpujący raport, łącznie z hołdem, jaki nam prezes rewkomu składał, ostatecznie wytrącił nas z równowagi. Musieliśmy towarzyszowi prezesowi i towarzyszom natychmiast "podziękować". A ze względu na koniecznosć zachowania za wszelką cenę ciszy, ponieważ w pobliżu znajdowała się regularna armia bolszewicka, postanowiliśmy uderzyć na tę bandę białą bronią. Prezes rewkomu przypłacił swoją wiernopoddańczość śmiercią przez powieszenie.
|
Pozdrawiam i życzę miłej lektury |
|